W tym tygodniu polecamy film „Zagłosuj na mnie” o… wyborach demokratycznych w ChRL. Wyborcami i wybieranymi są dzieci z trzeciej klasy podstawówki. Jak skończy się kampania wyborcza na stanowisko przewodniczącego klasy? Zapraszamy do oglądania!
Tutaj link do pierwszej części filmu – wersja z angielskimi napisami
Opis: Jakie mogłyby być konsekwencje wprowadzenia wolnych wyborów w Chinach? Czy demokracja jest wartością uniwersalną? Reżyser Weijun Chen postanowił odpowiedzieć na te pytania przeprowadzając eksperyment – oddając władzę w ręce ludu.
W „Zagłosuj na mnie” uczniowie trzeciej klasy szkoły podstawowej Evergreen doświadczają na własnej skórze czym jest demokracja. Ogłaszają wybory na przewodniczącego klasy – prestiżowe stanowisko, o którego obsadzeniu decydował dotychczas nauczyciel. Wraz z rozwojem akcji obserwujemy trójkę ośmiolatków: dwóch chłopców i dziewczynkę – jedynaków (w wynik chińskiej polityki „jednego dziecka”) w trakcie bezwzględnego wyścigu po upragnione stanowisko. Młodzi kandydaci ulegają wpływom nadgorliwych rodziców, namawiających dzieci do sięgania po wszelkie możliwe środki, łącznie z przemocą, przekupstwami, potajemnymi pertraktacjami i personalnymi zaczepkami. W efekcie otrzymujemy kampanię wyborczą, która pod względem natarczywości jest bardzo bliska amerykańskiej.
Ujmujący, zaskakujący i pouczający film prezentuje widzom codzienność miasta Wuhan, położonego w samym środku Chin, a rozmiarem dorównującego Londynowi. Miasta, którego domy rodzinne i nowoczesne szkoły niewiele różnią się od tych znanych nam z własnego otoczenia. Nie tylko architektura miasta nie jest nam obca, ale także nadzieje i marzenia jego mieszkańców, zarówno dzieci jak i ich rodziców, co jest dowodem na to, że zwłaszcza w trakcie wyborów ludzka natura jest wszędzie taka sama.
WYBRANE NAGRODY I WYRÓŻNIENIA
Silverdocs Film Festival Award for Best Feature Documentary
International Medium Documentary DOCNZ New Zeland
Best Film Student Jury One World International Documentary Film Festival
Juried Best Documentary Ashland Indpendent Film Festival
KOMENTARZE: 1-
Polecam ten ciekawy film o dziecięcej demokracji chińskich ośmiolatków. Na samym początku uczniowie dostają lekcje małej demokracji, Owszem mogą głosować na trzech kandydatów, ale nie są oni zgłoszeni przez klasę tylko nominowani przez nauczycielkę.
Pani wybrała dwóch chłopców i jedną dziewczynkę z których ma być wybrany tzw. class monitor czyli dyżurny.
Cheng Cheng – to urodzony lider, pewny siebie chłopiec, mający posłuch, z niezłą
nadwagą jak na ośmiolatka, rubaszny, trochę taki klasowy rozrabiaka. Jego matka jest urzędniczką a ojczym inżynierem.
Luo Lei – to drobny inteligentny chłopiec, początkowo sprawiający wrażenie cichego.
Jego ojciec jest dyrektorem departamentu policji a matka oficerem policji.
Xu Xiaofei – to typowa grzeczna dziewczynka, płaczka, córka nauczycielki z tej szkoły.
Nie przypadkowo wymieniłem tutaj rodziców dzieci, bo oni odgrywają w tych wyborach bynajmniej nie drugorzędną rolę.
Dzieci doskonale imitują wybory u dorosłych, ze wszystkimi ich wadami. Jest tu klaka,
zastraszanie kandydatki, zdobywanie poparcia, marketing wyborczy, wyśmiewanie
się, przekupstwa, próby przeciągnięcia zaufanych asystentów kontrkandydatów itd.
Czyli niemal wszystko co możemy zobaczyć przy prawdziwych wyborach politycznych
w demokracji zachodniej.
Początkowo wydaje się, że wygra Cheng, ma autorytet, ale nie wszyscy go lubią. Jeden z chłopców wypomina mu, że go bił poprzednio. Xiaofei może liczyć na grono
koleżanek. Wszystko się zmienia gdy do gry wchodzi ojciec Lei. To lokalny policyjny
dygnitarz z pewnością osoba nie bez znaczenia w Wuhan. Organizuje wycieczkę
objazdową dla klasy po mieście. Cheng siedzi w ostatnim rzędzie, wydaje się być
spacyfikowany. Myśli o rezygnacji. Ale matka mu nie pozwala, kusi mirażami władzy.
Czy nie chciałbyś być taki jak prezydent Hu Jintao? – mówi mu.
Po tym są „debaty” pomiędzy kandydatami. Atakują siebie bez pardonu. Jesteś
płaczka, grymaśna i plotkara, Cheng zarzuca Xiaofei. Lei nie daje się zdominować,
jest świetnie przygotowany merytorycznie a także psychicznie przez swego ojca,
doświadczonego manipulatora, którego zresztą sylwetka miga na korytarzu podczas debaty.
Przy końcu następują finalne przemówienia, przygotowane zresztą przez rodziców.
Głęboki ukłon w chińskim stylu, złotouste pozdrowienia dla nauczycielki oraz
wyborców i odczytywanie programu z kartki. Ale Lei nie czyta, mówi bez karki i na
koniec uzyskuje przewagę konkurencyjną. Zaprasza cała klasę na święto środka
jesieni, a przy okazji drobniutki prezencik dla każdego.
Kto wygrał ?, Jak zareagowały dzieci na to wszystko? Nie będę zdradzał.
Mogę tylko dodać, że ten kto by szukał tutaj jakiś wartości konfucjańskich w tej szkole
lub grzecznych chińskich dzieci skromnie się zachowujących, zgodnie ze wskazówkami wielkiego mistrza zawartymi w powinności synowskiej to się zupełnie
rozczaruje. Te dzieci niczym się nie różnią od dzieci europejskich. Są podobnie
hałaśliwe, trochę rozpuszczone, ich stosunek do rodziców nie odbiega od tego jaki
jest w Europie, bardziej „partnerski” niż uległy.
.