
Samolot Kawasaki P-1, który miałby być używany w czasie patroli. Źródło: Toshiro Aoki (www.jp-spotters.com)
Oficer marynarki USA stwierdził w wywiadzie dla agencji Reuters, że Stany Zjednoczone chętnie zobaczą japońskie patrole na Morzu Południowochińskim. Miałyby być one przeciwwagą dla floty Chin, której wzrost potęguje napięcie związane z roszczeniami Państwa Środka co do granic kraju.
Obecnie patrole japońskie docierają jedynie do Morza Wschodniochińskiego, gdzie znajdują się wyspy Senkaku będące centrum japońsko-chińskiego sporu. Zwiększenie zasięgu patroli niemal na pewno spowodowałoby wzrost napięcia między dwoma krajami.
Jak powiedział admirał Robert Thomas, najważniejszy amerykański oficer w Azji, państwa sojusznicze oraz patrtnerzy coraz częściej będą oczekiwali od Japonii funckji stabilizacyjnej w regionie. – Na Morzu Południowochińskim statki rybackie, straż nadbrzeżna i marynarka chińska znacząco dominuje nad sąsiadami – stwierdził Thomas.
Komentarz admirała wskazuje na poparcie Pentagonu dla polityki premiera Shinzō Abe, który aktywnie działa na rzecz zwiększenia siły militarnej kraju w rejonie azjatyckim. Obecnie jest to szczególnie ważna kwestia ze względu na negocjacje między USA i Japonią w sprawie nowych wytycznych bezpieczeństwa. Po 70 latach od zakończenia II Wojny Światowej Japonia ma nadzieję na zyskanie większej roli w sojuszu.
Thomas stwierdził, że „operacje Japońskich Morskich Sił Samoobrony będą miały rację bytu w przyszłości”. Jak do tej pory chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie skomentowało tej wypowiedzi.
Na podstawie: japantoday.com
Opracowanie: Joanna Kaniewska
Pozostaw odpowiedź