W górach Keumgang (czyt. kymgang) na terenie Korei Północnej doszło do spotkania rodzin rozdzielonych w wyniku wojny koreańskiej z lat 1950-1953. Ich członkowie nie widzieli się od prawie 60 lat. W spotkaniu uczestniczyło prawie stu obywateli KRL-D i członkowie ich rodzin – 436 osób – zamieszkali obecnie na Południu.
Zjazd rodzin udało się zorganizować pomimo mocno napiętych ostatnio relacji między państwami koreańskimi. Niestety, samo umożliwienie krótkiego spotkania nie jest równoznaczne z trwałym połączeniem podzielonych przez wojnę rodzin. Co więcej, ich członkowie nie otrzymali zapewnienia, że kiedykolwiek będą mogli spotkać się ponownie.
Zobacz: Wymiana ognia na granicy obu Korei
Jak wynika z ustaleń organizacji Czerwonego Krzyża obu państw, Seul w zamian za zgodę na doprowadzenie do spotkania rodzin musiał przekazać KRL-D 500 tysięcy ton ryżu i 300 tysięcy ton nawozów sztucznych, w ramach pomocy humanitarnej.
W Korei Południowej żyje jeszcze około 40 tysięcy osób, których krewni musieli zostać na Północy. Oprócz milionów ofiar po obu stronach, utrwalenie podziału Półwyspu Koreańskiego wzdłuż 38. równoleżnika to jedno z najsmutniejszych następstw wojny z lat 1950-1953.
Na szczęście już na środę (3 listopada) zapowiedziano kolejną serię spotkań rodzin rozbitych w wyniku wojny koreańskiej. 96 Koreańczyków z Południa będzie mogło po raz pierwszy od prawie 60 lat zobaczyć się z 207 krewnymi, którzy po wojnie musieli zostać w północnej części Półwyspu Koreańskiego.
Patrz też: Pomoc Korei Południowej dla dotkniętej powodzią Północy
Serwis południowokoreańskiej gazety Dong-A Ilbo donosi, że spośród 97 Koreańczyków z Północy, którym pozwolono na spotkanie z rodzinami, czterech to nieznani do tej pory jeńcy wojenni. Od 1957 roku oficjalnie uchodzili za poległych w walce.
Tym samym szacowana liczba na pewno żyjących do dziś żołnierzy Południa, pojmanych przez komunistyczną Północ, wzrosła do 17. Zdaniem rządu Korei Południowej, wciąż żyje pięciuset żołnierzy Republiki Korei, wziętych do niewoli nie tylko w czasie samej wojny, ale też w wyniku incydentów granicznych na przestrzeni lat. Reżim Kim Dzong Ila nie chce jednak ujawnić dokładnej liczby żyjących do dziś jeńców.
Marta Polkowska
Źródło: DailyNK, Dong-A Ilbo, Yonhap News
komentarze 3-
-
-
Kolos na glinianych nogach, to było adekwatne określenie do Związku Radzieckiego. Korea Północna to państwo o znaczeniu ekonomicznym bantustanu i jedynie ogromne wydatki na zbrojenia i poparcie Pekinu sprawiają, że wciąż funkcjonuje.
Reżim Kima to Kolos na glinianych nogach obecnie żyjemy w czasach kiedy temu wielkiemu kolosowi pojawiają się pierwsze pęknięcia na nogach.
Zrobić z kraju łagier, zbroić się po zęby, gnoić, więzić i głodzić ludzi, dzielić rodziny i wciskać kłamstwa – wszystko w imię ideologii nie wartej funta kłaków. Tylko to ten upośledzony umysłowo bożek Kim potrafi, tego go bożek-ojciec nauczył!