Dziś ostatni dzień Songkranu, tajskiego nowego roku. Dwa dni uczestniczyłem w polewaniu, raz nawet udało mi się zmarznąć, gdy przez pomyłkę cały mokry wskoczyłem do autobusu z klimatyzacją. W międzyczasie też wysłałem swoją książkę o tajskim masażu do wydawnictwa (trzymajcie kciuki), w myślach układam tekst dla jednego z portali o jodze o tym, jak się uczy jogi w Tajlandii, pogadałem z kumplem ze studiów, który jest w Anglii, pogadałem z rodziną, obejrzałem „Nagą broń” oraz „Jesteś bogiem”, byłem na masażu olejowym i stworzyłem ciąg dalszy listy „Kiedy wiesz, że jesteś w Tajlandii zbyt długo??”.
Zatem, jesteś w Tajlandii zbyt długo, gdy…:
- mówisz na widok białego „O, idzie faranag” albo „Głupi faranag” (faranag to tajskie określenie na białych i na owoc gujawy)
- nie obraża cię już, gdy ktoś nazywa cię świnią lub psem, ale podwijasz rękawy, gdy ktoś nazwie cię bawołem
- nosisz koszule i spodnie o dwa rozmiary za duże
- uważasz, że bycie w związku 60-latka z 20-latką jest normalne i nie chodzi o kasę
- nie dziwisz się, że twoja tajska żona nie ma odwagi przekroczyć cię, gdy leżysz i obchodzi cię na czworakach, tylko od strony twoich nóg
- słowo „pożycz” pieniądze znaczy dla ciebie „daj”
- na powitanie zamiast podania ręki składasz ręce na piersi jak do modlitwy, wykonując gest WAI
- w knajpie na nieodpitej butelce wódki czy whiskey piszesz swoje imię i nazwisko i dajesz barmanowi do przechowania na następny raz, butelka czeka 3 miesiące
- uważasz, że normalnym walnąć sobie piwo na śniadanie o 9:00 (nie dotyczy Niemców)
- możesz oglądać tajską telewizję
- jadąc na wycieczkę, wychodzisz z pokoju tylko na posiłki (ze swoimi papryczkami chili), a resztę czasu spędzasz na grze w karty ze znajomymi
- nie rozumiesz, jak można grać w karty nie na pieniądze
- na wycieczce w czasie posiłku idziesz do opiekuna grupy czy pilota, a on bez słowa z zanadrza wyciąga papryczkę chilli
- przekraczając jezdnię, patrzysz w cztery strony i wstępujesz na pasy jak na pole minowe
- uświadomiłeś sobie, że wszystkie twoje problemy są spowodowane przez twoją tajską dziewczynę i zepsute bankomaty
- jesz owoce z solą z chili lub z cukrem z chili
- uważasz , że Hinda Civic to prestiżowy samochód
- mieszkając sam, kupujesz duży samochód, żeby raz w roku podczas spotkania z rodziną ich wozić
- uważasz, że samochód jest ważniejszy niż dom
- ktoś mówi ci, że oglądanie tajskiej polityki to jak oglądanie kopulujących kameleonów, ale nie rozumiesz, co ta analogia oznacza
- nie dziwi cię, gdy siedząca obok ciebie w barze dziewczyna wcina smażone insekty
- nieco później w nocy całujesz się z tą dziewczyną
- gdy przestaje cię piec ٭٭٭٭ gdy musisz załatwić potrzebę (o, znowu wrócił temat chili)
- nie dziwi cię, że po nocy z dziewczyną rano znajdujesz kawałki przetrawionych papryczek chilli w pościeli (to nie moje historia, a papryczki były ostatni raz)
- po przebudzeniu się rano czujesz, że nie masz miejsca na ziemi, ale zostało jeszcze dużo czasu, żeby go odnaleźć
- rozumiesz, gdy dziewczyna mówi do ciebie „My friend you” lub „same same but different”
- spotkana w barze dziewczyna mówi, że jej matka jest bardzo chora, a bawół zdechł, a ty tylko się śmiejesz i idziesz sobie dalej
- gdy inna dziewczyna z baru wyznała, że pracuje w nim od 2 miesięcy i przyjechała do siostry i zareagowałeś tak samo
- uświadomiłeś sobie w końcu, pomimo tego, że niejeden biały ci to mówił, że twoje miejsce w szeregu ważności dla twojej żony jest po: jej rodzicach, jej dziecku z poprzedniego małżeństwa, jej rodzeństwu i reszcie rodziny, po rodzinnym bawole, rodzinnej złotej rybce i po Facebooku
- uważasz, że telefon jest dodatkiem do stroju, elementem mody
- gdziekolwiek idziesz, zakładasz klapki
- prowadząc samochód, ściągasz buty i jedną nogę podkulasz pod siebie jak do siadu po turecku
- w samochodzie przed tylną szybą masz 100 maskotek Hello Kitti i Misia Puchatka
- kupujesz obramowanie na rejestrację z napisem Hello Kitti
- pytasz mnicha o szczęśliwy kolor samochodu i numer rejestracji
- stałeś się ekspertem od kupowania i sprzedaży złota
- widząc psa, chcesz go raczej kopnąć niż pogłaskać
- uświadomiłeś sobie, że cztery najważniejsze słowa w tajskim języku zaczynają się na S: Sanuk – zabawa, Saduak – wygoda, Sabai – dobrze, fajnie, Suai – pięknie
- te odbite ślady butów na desce klozetowej to twoje
- uważasz ucho za dobre miejsce, by trzymać tam monetę 5-bathową
- papier toaletowy jest na stole jako serwetki, a nie ma go w ubikacji
- żebracy nie podchodzą do ciebie poprosić o pieniądze
- jeździsz motorkiem pod prąd i nikt nie trąbi
- gdy ktoś jedzie motorkiem pod prąd, a ty w samochodzie też nie trąbisz
- rozumiesz tajskie myślenie i logikę
- zapuszczasz paznokcia u małego palca na szczęście lub w ogóle nie obcinasz paznokci
- zapuszczasz 4 szczeciny wyrastające z pieprzyka, bo to przynosi szczęście
- Tajowie zatrzymują cię i pytają o drogę
- to, co masz na końcu widelca, ciągle się rusza i patrzy na ciebie, a ty nic sobie z tego nie robisz i mówisz „aroi mak ma” (bardzo, bardzo pyszne)
- włożyłeś zegarek do szuflady jakieś 6 lat temu i nie czujesz jego braku
- tylko wzruszasz ramionami, gdy dowiadujesz się, że twoja dziewczyna ma męża , chłopaka, sponsora, nieślubne dziecko
- podobnie reagujesz, gdy dowiadujesz się, że dziadkowie opiekują się wnukami już w miesiąc po urodzeniu, a rodzice odwiedzają takie dzieci raz na 3 miesiące
- uświadomiłeś sobie, że tajskie telenowele są faktycznie z życia wzięte
- na pytanie, czy spałeś z transwestytą, odpowiadasz, że nie jesteś pewien
- zepsuła ci się klimatyzacją w domu, ale nie idziesz jej naprawić, bo uważasz, że jest całkiem chłodno
- kupując „som tam” (sałatkę z papai za 35 bathów), mówisz „pheng mak” (bardzo drogo) zamiast „tuuk” (tanio)
- do oddalonego o 30 m sklepu jedziesz skuterkiem
- nie możesz zasnąć, bo nie ma już hałasu dobiegającego z pobliskiej budowy
- nie bawi cię już Songran (tajski nowy rok) i spędzasz cały wolny czas na oglądaniu filmów lub w Internecie
- właściwie to można powiedzieć, że jesteś już za długo w Tajlandii, gdy nie dziwi cię żaden z powyższych punktów
- gdy czytasz ten wpis :)
PD
komentarze 2-
-
Artykul „Kiedy wiesz, że jesteś w Tajlandii zbyt długo?” jest chyba najlepszym jaki czytalem na temat Tajlandi. Chcialbym dodac cos od siebie zaznaczajac ze to nie ja jestem autorem tych slow: „Wiele osób wyjeżdzających do Tajlandii mniej lub bardziej na stałe, podobno po 6 miesiącach przeżywa pewnego rodzaju kryzys. Mija fascynacja innością i jakże odmienną od naszej kulturą. Na pierwszy plan wracają codzienne problemy, z którym nierzadko trudno sobie poradzić stosując europejską logikę i zasady. Mój szef powiedział mi kiedyś: “Żyjąc w Azji musisz nauczyć się myśleć jak Azjata. Inaczej tu zwariujesz.”
Minął czwarty rok. I nic nie wskazuje, żeby miał być ostatnim. Oby tylko od tego myślenia nie zeskośniały mi oczy
Zajebiste :) Prawdziwe :) Starannie dobrane :)